poniedziałek, 18 maja 2015

Na szaro

Skonsumowałam na obiad samodzielnie przyrządzoną zapiekankę, a teraz siedzę żałośnie z bólem brzucha. Przypadek? Nie sądzę. Choć tego, że akurat zepsuję coś tak prostego jak zapiekanka to się nie spodziewałam. Mam nadzieję, że film o zombie zadziała przeciwbólowo.

A na przedwczorajszy spacer zrobiłam się na szaro. Cała. Przynajmniej zieleń wokół jest już na tyle bujna, że równoważy moją szaroburość.





2 komentarze:

  1. Hehehe, mnie, to nie dziwi, bo ja nawet ugotowane jajka potrafię zepsuć;)
    A szarość lubię! W każdym wydaniu:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. na tle tej zieleni to szary się ładnie wyróżnia;D

    OdpowiedzUsuń