Skonsumowałam na obiad samodzielnie przyrządzoną zapiekankę, a teraz siedzę żałośnie z bólem brzucha. Przypadek? Nie sądzę. Choć tego, że akurat zepsuję coś tak prostego jak zapiekanka to się nie spodziewałam. Mam nadzieję, że film o zombie zadziała przeciwbólowo.
A na przedwczorajszy spacer zrobiłam się na szaro. Cała. Przynajmniej zieleń wokół jest już na tyle bujna, że równoważy moją szaroburość.
Hehehe, mnie, to nie dziwi, bo ja nawet ugotowane jajka potrafię zepsuć;)
OdpowiedzUsuńA szarość lubię! W każdym wydaniu:)))
na tle tej zieleni to szary się ładnie wyróżnia;D
OdpowiedzUsuń