Neil Gaiman
Dawno już nie czytuję Gaimana, ale ten cytat zapadł mi w pamięć i co jakiś czas staje się bardzo adekwatny do sytuacji. Tak jak teraz, gdy na łeb pozwalały mi się różne rzeczy - i wszystkie nieprzyjemne. Zamieszanie w pracy, niewypłacenie pensji na czas, bezpodstawne oskarżenie w drugiej pracy... Jakby tego było mało, po raz pierwszy spróbowałam wegańskiej tarty warzywnej - i się nią zatrułam. Mięsożercy - weganie 1:0. *
*Stwierdzenie ma charakter czysto żartobliwy - wiem, że nie wszystko, co wegańskie jest trujące :P
Wybrałam się ostatnio nad zalew w pobliskiej miejscowości, w taki gorąc zawsze mnie ciągnie gdzieś nad wodę.
Kawałek od zalewu jest sympatyczna, zacieniona altanka. Niestety, ludność nie może się powstrzymać od przyozdabiania jej różnymi złotymi myślami i bohomazami, co zmniejsza jej atrakcyjność.
Naszyjnik w kształcie łapacza snów znalazłam kiedyś w lumpeksie, kolczyki ukręciłam sobie samodzielnie.
Wracając, natknęłam się na taki uroczy domek. Uwielbiam takie stare drewniaczki, więc uwieczniłam go i niniejszym prezentuję na blogasku.
Niedługo jadę do królestwa takich drewnianych domków, czyli nad wschodnią granicę:D
OdpowiedzUsuńFajna sukienka, wisior i kolczyki! I fajny klimat...:)
Ooo, koniecznie rób zdjęcia! :)
UsuńJak klimatycznie :3 Też lubię drewniane domki, na Mazowszu ich pełno, ale poukrywane po małych miejscowościach, a ja nie mam samochodu :/ Ale kiedyś kogoś namówię na wycieczkę i znajdę wszystkie :P
OdpowiedzUsuńWłaśnie, nigdy nie wiadomo, jaka perełka trafi się w jakiejś zapadłej wiosce ;)
UsuńO tak, nad woda latem najlepiej :)
OdpowiedzUsuńŚwietną masz tą sukieneczkę/tuniczkę!!!!