czwartek, 12 lutego 2015

Wiedźmy

Jakoś tak się złożyło, że porzucając na chwilę lasery, statki kosmiczne i inne klimaty sci-fi, przeczytałam dwie książki na tematy czarownicowe.

"Zaginiona Księga z Salem", autorstwa Katherine Howe, to typowe czytadło, w którym znajdzie się trochę tajemnicy, trochę romansu i trochę dramatycznych zwrotów akcji. Fabułka jest prosta jak kij - młoda kobieta musi zmierzyć się z mrocznym sekretem z przeszłości i odkryć swoje dziedzictwo - napisanie czegokolwiek więcej to będzie spoiler. W każdym razie rzecz jest przyjemna i nie wysilająca za bardzo mózgu.

"Czarownice z Walwyk" Norah Lofts z kolei to bardzo klasyczna historia, osnuta wokół skromnej, samotnej nauczycielki obejmującej posadę w prywatnej szkole w małym miasteczku na angielskiej prowincji. Bardzo mi przypominała film "The Wicker Man" (ten z 1973 r. z Christopherem Lee, nie to nowe coś z Nickiem Cagem ;)). Spodobała mi się na tyle, że zarwałam przed pracą noc czytając (rano przez podkrążone oczy sama wyglądałam jak wiedźma, i to po bardzo wyczerpującym sabacie).

To niestety mój lepszy profil.


 Koszulkę gdzieś tam już na pingerze chyba pokazywałam, ale niech i tu ma swoje 5 minut. Najprawdziwsza wiedźma, w kapeluszu, z miotłą i kotem. Made in lumpeks.










3 komentarze:

  1. Może tez przeczytam...Koszulka tez mi do gustu przypadła;)
    I cały czas mi się zdaje, że w rudych było Ci idealnie:))

    OdpowiedzUsuń
  2. w twoich zdjęciach jest coś magicznego ;)

    OdpowiedzUsuń