środa, 18 lutego 2015

Gospodarstwo domowe

Nawet w życiu zdeklarowanego bałaganiarza nadchodzi moment, kiedy bajzel osiąga masę krytyczną i zaczyna uniemożliwiać poruszanie się we własnym mieszkaniu. Mój nadszedł dzisiaj, od rana mam już na koncie zmywanie, odkurzanie, składanie prania, wypucowanie łazienki i zakupy na dokładkę. Jak żona ze Stepford. Może nie tak stylowo, ale nie wyobrażam sobie sprzątania w rozłożystych retro kieckach (choć może dobrze zbierałyby kurz i pajęczyny?).




Pozostając w tematach prowadzenia domu, gotowania nadal nienawidzę i raczej długo jeszcze się to nie zmieni, za to do pieczenia zaczynam się powolutku przekonywać. Póki co moim popisowym numerem jest chlebek bananowy. To idealna rzecz dla kuchennych dyslektyków takich jak ja - łatwy, idiotoodporny przepis i najprostsze składniki na świecie. Przepis jest żywcem wzięty z Moich Wypieków - chlebek.
Nic nie zmieniałam, tylko zgodnie z sugestią daję mniej cukru, dojrzałe banany są wystarczająco słodkie. Cholerstwo zawsze się udaje i jest pyszne.



3 komentarze:

  1. Hahaha, mam identyczne podejście do gotowania, a piekę tez tylko ten chlebek..i też z tej strony biorę przepis:D
    Co do sprzątania mam tak samo;)
    Fajny wisiorek:D

    OdpowiedzUsuń
  2. o tak, chciałabym umieć dokładnie sprzątać w idealnej fryzurze, makijażu i ciuchach! ale ja również stawiam na luz, wolę się skupić dobrze na jednym ;D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O rzesz! Ale chlebuś - muszę spróbować, bo lubię piec itp.Co do ubioru i sprzątania... hmm... Kiedyś powstał pomysł, żebym sprzątała w szpilkach - nie jestem już z chłopakiem, który go poddał :P

    OdpowiedzUsuń