środa, 18 marca 2015

Blondynka w parku

Jak długo trzeba wietrzyć dom, żeby pozbyć się zapachu przypalonej cebuli? Ot, hattari i gotowanie, część kolejna, niestety nie ostatnia.

Niezmiernie cieszy mnie fakt, że mogę już wychodzić z domu bez czapki - przynajmniej w ciągu dnia, rano i wieczorem jeszcze muszę coś na łeb nasadzić. Taki urok kapryśnych zatok, co najmniej pół roku muszę chować się pod czapką (jak Edd - znacie tę kreskówkę? Uwielbiam ją, ryje mózg jak ta lala). Ale dzisiaj, pomimo wiatru, pozwoliłam sobie na pokazanie światu moich popalonych, rozjaśnianych kłaków.


Park budzi się do życia, zieleni się trawa, drzewa i krzewy puszczają pączki. Jeszcze trochę i będę mogła przesiadywać w moich ulubionych zakamarkach, osłoniętych ścianą zieleni przed ciekawskimi oczami.


 Ostre słońce jeszcze potęguje efekt świecącej głowy.


I wcale nie mam na szyi różańca - takie koraliki tylko. Znalazłam je w pobliskim sh, podobnie jak kolczyki - serduszka z kamyczków.


7 komentarzy:

  1. Baaardzo, bardzo podoba mi się Twój strój :)
    Oj w końcu widac wiosnę dookoła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To mamy znowu coś wspólnego - zatoki:D
    Głowa wcale Ci się tak nie świeci;) A zestaw super - pełne luzicho!

    OdpowiedzUsuń
  3. A czym popaliłaś włosy? Czym rozjaśniałaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozjaśniacz do całych włosów firmy Marion. W Naturach to mają ;)

      Usuń
    2. Rozjaśniacze to samo zło, z daleka uciekaj! :) Jak chcesz jasność, to ja rencamy i nogamy polecam coś z serii Palette.

      Usuń