wtorek, 28 kwietnia 2015

Gluty

Przepraszam za mało apetyczny tytuł, ale nabawiłam się paskudnego przeziębienia i to właśnie dzieje się w moim nosie i zatokach. A w sobotę jeszcze zdrowa jak koń świętowałam imieniny kolegi na działce. Myślę, że prawdziwy postęp medycyny to nie będzie eliksir nieśmiertelności, ale lek na to cholerne przeziębienie, działający od razu.

Melduję, że w doniczce z bazylią wyrosło coś zielonego. Może nawet to bazylia. Zaczęła mi też kiełkować lawenda. Posiałam jeszcze eksperymentalnie jedną śmieszną rzecz, ale nie wiem, czy to zadziała. Jeśli coś z tego wyjdzie, to się pochwalę.

Zdjęcie sprzed przeziębienia i w ogóle sprzed wszystkiego, jeszcze nawet zielonego na drzewach nie było. Ale było na tyle ciepło, że wyciągnęłam z szafy długą kieckę barwy khaki, zdobytą za 5 polskich złotych w ciucheksie w pobliskim Żyrardowie.


7 komentarzy:

  1. Świetna suknia, prosta i klasyczna, ale kolor robi efekt! Powrotu do zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo spójna kolorystyka...i przyrody, i ubioru:D
    Mnie też jakieś choróbsko dopadło, ale bardziej na gardło mi się rzuciło...Mówię jak stary menel;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczna sukienka. Zdrówka życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. fakt, tytuł obrzydliwy, ale twój outfit bardzo kobiecy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę koniecznie zrobić sobie tez taki balkonowy ogródek z ziołami!!!
    Sukienka bardzo ładna. Lubie wszelkie odcienie zielonego :D

    OdpowiedzUsuń