Mój miniaturowy ogródek balkonowy ma się coraz lepiej. Jednak nie mam aż takich dwóch lewych rąk; nawet pamiętam o podlewaniu. Nie mogę się doczekać szamania własnej rukoli.
Czeka mnie cały weekend w pracy, więc wybrałam się na leśny spacer w celu naładowania akumulatorów. Luz blues, wszystko mi zwisa i powiewa (w tym gatki, tunika i szalik) - w takim stanie można swobodnie zapuszczać się w zarośla i skakać przez powalone drzewa. Oraz pochylać się nad każdym napotkanym kwiatkiem.
nigdy nie byłam w lesie wiosną, widzę, że sporo tracę. świetne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńAle gaciochy fajne!!! Przypomniałaś mi, że mam w szafie takie podobne. Na lato będą idealne :)
OdpowiedzUsuńLeśne spacery uwielbiam!!! Niechże te moje dziewczynki będą już większe. Będziemy się szlajać po skowrockich lasach :)
Zazdroszczę balkonowego ogródka (nie mam balkonu niestety), własna rukola... mniam!
OdpowiedzUsuńUwielbiam las o tej porze roku, gdy tak pachnie obłędnie po zimie...
Portki wymiatają!!!!!!!!! Odjazdowo wyglądasz!!!!
OdpowiedzUsuńU mnie też wszystko zawsze schnie na balkonie;))